Jest kilka rzeczy w życiu, dla których warto żyć. Woody Allen wymieniał je leżąc na kanapie (nie pamiętam, w jakim filmie). Dla mnie jedną z tych rzeczy jest autentyczna, prawie euforyczna radość w trakcie słuchania i oglądania na żywo takiego przedstawienia jak Wesele Figara.
Mariusz Kwiecień śpiewa w Metropolita Opera w Nowym Jorku, a pochodzi z Krakowa. Widziałem"Wesele Figara" w transmisji z MET. A teraz przyjechał na kilka występów w Operze Krakowskiej. Nie ukrywam, że poszedłem aby jego posłuchać. Kwiecień był dobry ale okazało się, że reszta też niezła!
Śpiewacy - świetni (Cherubino, ogrodnik!), scenografia - piękna, reżyseria - bez udziwnień (Laco Adamik). Słowem - klasyka, z cyklu "znacie? - to posłuchajcie").
I ta urocza włoszczyzna!
Tak jak kiedyś cała Praga po premierze nuciła melodie z tej opery, tak i ja poszedłem spać mając w głowie arię Cherubina to (tutaj rewelacyjna Frederica von Stade, od 45 sekundy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz